Tak jak zdarzają się w piłce nożnej drużyny
grające tzw. antyfutbol, tak i w debatach spotkać można praktyki, które – choć
formalnie nie łamią zasad – psują debatę. Nie będą one więc karane punktami
ujemnymi przez eksperta – będą natomiast miały wpływ na ocenę jurorów jako
przejaw słabości stosującej je drużyny.
Poniżej przedstawiamy ich listę:
1) Czytanie
z kartki
Jeśli jako mówca chcecie pokazać
przeciwnikom, że się ich boicie a publiczności, że brak Wam pewności siebie: zachęcamy
Was – czytajcie z kartki J Szanujący się mówca nie czyta przemówienia,
nie recytuje go jak podczas szkolnej akademii – on je WYGŁASZA. Ma sprawiać
wrażenie, jakby mówił „z głowy”, choć mowę może mieć wcześniej napisaną. Do
kartki – owszem- możemy zaglądać, aby utrzymać logiczny ciąg wypowiedzi,
przytoczyć cytat, dane, ale nigdy,
przenigdy nie czytamy zdania za zdaniem…
2) Przekazywanie
pytań
Niezwykle pozytywnym zjawiskiem jest, gdy
mówcy „grają na drużynę”, wspierają się, stosują zaawansowane taktyki jako
zespół. Czasem jednak, zaczyna to przypominać wspomniane wcześniej drużyny
piłkarskie, które „murują bramkę” albo wiatr przewraca ich napastników w polu
karnym przeciwnika J. Przykładem
może być „przekazywanie sobie” pytań pomiędzy mówcami tej samej drużyny. Ma
to miejsce, gdy mówca A przyjmie pytanie/informację ze strony przeciwnej, ale nie
udziela odpowiedzi, jednocześnie udzielając głosu mówcy B ze swojego zespołu,
który w formie informacji odpowie na pytanie oponentów. Może to doprowadzić do sytuacji,
gdy na pytania przeciwników będzie w drużynie odpowiadała tylko jedna osoba – a
nie o to przecież w naszej formule debaty chodzi.
Owszem, koledzy z drużyny mogą nam pomagać
zgłaszając pytania i informacje, by w ten sposób naprowadzić na właściwy tor,
czy uzupełnić naszą odpowiedź – nie mogą jednak odpowiadać za nas.
3) Brak szacunku dla przeciwnika
Po burzliwej dyskusji stwierdziliśmy, że nie
będziemy liczyli ile kto razy powiedział „ty” zamiast „Pan”/”Pani”, ile razy
żachnął się podczas wypowiedzi przeciwnika, ostentacyjnie ziewnął bądź stroił
miny. Pozostawiamy to jurorom, którzy mają brać pod uwagę również postawę wobec
przeciwnika i przestrzeganie zasad fair
play.
4) Pomoc
nauczycieli
Od kilku lat prowadząc debaty w szkołach
doskonale wiemy, jak bardzo niekiedy nauczyciele przeżywają występy swoich
podopiecznych J Nie raz chciałoby się głośno krzyknąć: „Co wy wygadujecie!” „To nie tak!”,
„Co ja mówiłam na lekcji o ordynacji wyborczej” – ale NIE WOLNO J Prosimy też nie dawać znaków, nie szeptać
etc. Dajmy naszym uczniom szansę popełnienia ich własnych błędów.
Prosimy też,
by podczas przygotowywania argumentacji nauczyciele pełnili rolę mentorów –
niekoniecznie zaś ghost writer’ów J.
Samy mamy z tym problem prowadząc warsztaty przygotowujące drużyny do
konkretnej debaty. Opiekun powinien wysłuchać przygotowanej przez młodzież
argumentacji – wskazać jej słabe punkty, ewentualne błędy merytoryczne. Może
też dostarczyć materiałów potrzebnych do przygotowania argumentacji, nigdy
natomiast nie powinien w tym wyręczać uczniów – niech samodzielnie pracują na
swój sukces.
5)
„Prowokowanie faulu”
Może zdarzyć się sytuacja, że mówcy będą
próbowali sprowokować oponentów do narażenia się na punkty eksperckie – jest to
jakby „prowokowanie faulu”.
Takie sytuacje to chociażby:
- czekanie z pytaniami do ostatnich sekund
mowy
- prowokowanie przeciwników do zabrania głosu
bez zgody marszałka, np. przez zadawanie im bezpośrednich pytań przez mówcę,
który ma aktualnie głos. Np. „Proszę nam
powiedzieć, co Pani sądzi o tej sytuacji?”.
Jak widać
wiele sytuacji jest nieostrych i wymaga
za każdym razem indywidualnego podejścia.
Chcemy je więc pozostawić w gestii jurorów, uwrażliwiając ich na pewne problemy
i „nieczyste zagrania”, których listę będziemy w miarę potrzeb uzupełniać.
Ważna też będzie rola marszałków, którzy powinni – jeśli zauważą niewłaściwe
zachowanie – zwrócić uwagę mówców (np. brak zwrotów grzecznościowych, czytanie
z kartki). Mamy nadzieję, że powyższe wytyczne sprawią, iż debaty w Waszym
wykonaniu będą jeszcze bardziej czyste i pasjonujące!